wtorek, 4 października 2011

zbiorczo.


Tęsknię za polskim jedzeniem. Miałam zacząć jeść obiady na stołówce, skoro całe dnie spędzam w szkole no i patrzyłam tak na te obrzydliwe warzywa, ciemnobrunatne mięsa w dziwnych sosach i zamarzyłam sobie o schabowym... Myślicie, że dostanę tutaj dobry schabik w markecie? A jak pomyślę o pierogach, krokietach, plackach ziemniaczanych.... Zjadłabym nawet ziemniaki, chociaż na co dzień ich nie jadałam! Niech tu ktoś przyjedzie i ugotuje mi coś swojskiego...

Za to milkę sprzedają tutaj w dwupakach. Kupiłby sobie człowiek czekoladę, a tu musi od razu dwie. I jak tu odmówić? Jednak nie ma tutaj jogurtowej... Ale jest z ciasteczkami Oreo!

A miód!? Chciałam sobie kupić miód do herbaty, bo mnie coś w gardle drapie, chociaż nie wiem dlaczego (to chyba to mieszkanie) no i stoję przed półką z kilkoma miodami i stoję i nie mogę uwierzyć. Mały słoiczek prawdziwego miodu 5E. Mały słoiczek miodu mieszanego (sztuczny i prawdziwy): 3-4E. Taki sam słoiczek Nutelli: 2,3E.


Niemożność mówienia po polsku od uczy mnie od ciągłego używania riposty dobrej na wszystko: 'oj tam, oj tam'. Albo jak wrócę to będę tego używać jeszcze częściej! :P Zna ktoś może jakiś dobry angielski/francuski odpowiednik?


Coraz lepiej mi idzie zabijanie pająków. Po wielkim stresie wynoszenia jednego, kolejnego zatłukłam (żebyście widzieli, jak go tłukłam przez dłuższy czas, żeby mieć pewność, że zostanie z niego tylko miazga! :P). Ale z każdym razem pająki mnie odwiedzające są coraz większe, więc w końcu zaopatrzyłam się w lepszą broń. Nie byłam pewna jej skuteczności, ale pierwsza próba okazała się sukcesem. Spraye na pająki i inne robactwo rzeczywiście zabijają je w mgnieniu oka. Pewnie dlatego, że to co zawierają wymagają po użyciu porządnego wietrzenia - chemik potwierdził i zalecił nawet dłuższe wietrzenie niż wskazane na opakowaniu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz