środa, 12 października 2011

tak się bawi Ecole des Ponts


No więc tak się tutaj bawimy. Jak jest początek roku szkolnego, to oprócz powrotu do długaśnych zajęć szkoła organizuje wielką bibę, żeby siedzieć w szkole jeszcze dłużej.
W zasadzie to impreza nie tylko dla naszej szkoły, raczej dla całego campusu, ale organizowana u nas (bo mamy najfajniejszy hall!) i dzięki temu mamy pewne przywileje zniżkowe.
Bilecik na taką zabawę kosztował 14E w przedsprzedaży. Na miejscu można było go kupić w oszałamiającej cenie 17E. Te 3E serio robią różnicę.



I zastanawia mnie tylko dlaczego w ogóle tak drogo. W cenie biletu oprócz "dobrej zabawy" otrzymujemy szatnię (w której magicznie karteczka przypinana spinaczem do sznurka (!) wiążącego worek z twoim dobytkiem się urywa i potem szukasz swojej kurtki wśród rzeczy ludzi, którzy zapomnieli, że przyszli w kurtkach/innych butach). Dostajemy również kuponiki o łącznej wartości 2E, które pozwalają na zakup małego piwa. I to tyle.
A no i do tego jeszcze światła, dym, latające papierki, lepiącą podłogę i muzykę przywodzącą na myśl grupę dzieci bawiących się na nienastrojonych instrumentach.
Nigdy nie byłam fanką muzyki klubowej, ale nie spodziewałam się, że będą ją grać przez pełne 6h (do momentu gdy koło 4:35 "niespodziewanie" psuje się głośnik, potem ekran, potem całą reszta i nagle ochroniarze cię poganiają do wyjścia "dziękuję, dobranoc". Przepraszam, ale do pociągu mam jeszcze godzinę..). 

Tutaj widzimy prawdopodobnie Make The Girl Dance, bo na ekranach poznaję teledysk do jego słynnego przeboju "Baby Baby Baby" z gołymi paniami chodzącymi po Paryżu.

Podsumowując. Trzeba szkole pogratulować, impreza z przepychem. Jeśli zabrzmiało inaczej, przepraszam, tak się dzieje, gdy słyszę muzykę, której nie trawię. Ale zdjęcia mówią same za siebie. Wyobrażacie sobie zorganizowanie czegoś takiego w hallu GiGu na przykład?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz