sobota, 29 października 2011

warsztaty taneczne

To był całkiem aktywny tydzień. Wprawdzie doba mi się kompletnie poprzestawiała, bo skoro miałam zajęcia o 17, to jakoś naturalniej wyszło wstawać o 12-13 i zebrać się na zajęcia, a potem iść spać o 3 w nocy. Brak naturalnego światła w pokoju pozwala na takie dobowe zamieszania. Teraz tylko nie wiem co ja zrobię w poniedziałek, żeby wstać na 8:30 do szkoły.
Przynajmniej do szkoły jest bliżej niż do szkoły tańca gdzie chodziłam. Nienawidzę Place de Clichy. Samego placu - ulice wokół całkiem zatkane; jak i metra - też koszmarny ścisk, akurat wtedy, gdy o 19:20 próbowałam się tam wcisnąć po zajęciach. Bez prysznica (co do prysznica - był w przebieralni, kiedyś się odwracam przy przebieraniu a tu goła pani się myje parę metrów ode mnie. Takie o, prysznice bez drzwi, zasłonek, czy czegoś. Dużo gołych pań się naoglądałam przez ten tydzień.
I wreszcie zajęcia - prowadzone przez Ricka Odumsa - jak już pisałam, niesamowity tancerz klasyczny z CV o długości opowiadania.
Świetnie się na niego patrzyło w czasie zajęć, świetnie się go słuchało - jak śpiewał na przykład gdy powtarzaliśmy na sucho. Pochodziłabym sobie na jego zajęcia bardzo chętnie.
Zajęcia odbywały się przez 5 dni, codziennie 2h wieczorkiem (+3h drogi w tą i spowrotem). Dłuuuuga rozgrzewka jeśli tak to można nazwać, bo zawierała układy ćwiczeń rozciągających, pozycji klasycznych i tym podobnych codziennie wydłużanych. Potem praca nad dwoma choreografiami.
Czyli codziennie masa do zapamiętania.

Język nie był znaczną przeszkodą. Patrząc co się dzieje, nie trudno jest naśladować, znając do tego parę podstawowych słów francuskich - (podnieść, wstać, głowa... :P) i typowo tanecznych - relevé, plié, première position parallele... Gorzej było z konkretnymi uwagami, dokładniej dotyczących danego ruchu. Tutaj już nie miałam pojęcia, czego dokładnie się od nas oczekuje, więc wyrobiłam sobie bardzo dobry zmysł obserwująco-naśladujący.
Piszę i piszę, a jakoś nie wiem jak wyrazić to uczucie, jak fajne były te zajęcia, i jak bardzo się cieszę, że miałam okazję odbyć taki kurs z takim prowadzącym. No spójrzcie tylko na jego uśmiech: (:P)

Niesamowicie pozytywna osoba.

Na koniec zostaliśmy zabrani na końcówkę zajęć grupy zaawasowanej, gdzie mieliśmy oglądać i mówić sobie: "tak chcę kiedyś tańczyć". Też możecie sobie tak mówić ;) :



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz