wtorek, 20 września 2011

Paryż nocą

Romantycznie? Nie widziałam tego oblicza, ale na pewno można powiedzieć, że jest to miasto z wieloma możliwościami.
Standardowy początek kulturalnie - wino na Polach Marsowych co godzinę oświetlanych mrugającą choinką w postaci wieży Eiffle'a. A kiedy wieża gaśnie - nie, to nie znaczy, że miasto idzie spać. To tylko znak, że czas kończyć wino i ruszyć w ogrzewane miejsce (plener o 1 w nocy we wrześniu do najprzyjemniejszych już nie należy). I tutaj zaczynają się właśnie te możliwości.

Cel 1. - Bateau. Po długim spacerku okazuje się, że impreza organizowana w zwodzonym klubie ma ten jeden minus, że może zaskoczyć nieobecnością w swoim zwyczajowym miejscu na rzece. Nieobecność w zasadzie nie wyjaśniona.

Cel 2. - Duplex. W pobliżu to to nie jest, więc łapiemy taksówkę stojąc na środku ulicy. Kilka euro i jesteśmy na miejscu. Tutaj też dowiadujemy się, że nie wejdziemy wszyscy razem, z powodu selekcji przeprowadzanej po urodzie chętnych. Nie wszyscy okazali się na tyle urodziwi aby móc nacieszyć się wspaniałością prestiżowej imprezy pod Łukiem Triumfialnym.

Cel 3. - bliżej nie określony. Nie znamy miasta, nie znamy klubów, pojawia się propozycja - zostają dwie godziny do zamknięcia klubu w kolejnej innej dzielnicy Paryża. Jedziemy. Taksówkarz okazuje się być zainteresowany towarzystwem młodych obcokrajowców, wymiana numerów. 4:10 - klub zamknięty. Metro zamknięte. Dwie trzecie grupy początkowej się gdzieś w międzyczasie zapodziała.

Cel 4. - Maison des Mines - rezydencja części obecnych. Co do miejsca - nie ma portiera, więc można przenocować. Nie dziwi mnie to, skoro płaci się kilkaset euro miesięcznie za pokój o niższym standardzie niż w gliwickim Ziemowicie. Co jeszcze ciekawsze, hiszpanie zdziwili się, gdy o tym powiedziałam, bo u nich akademiki wyglądają jeszcze gorzej - czyli co - gołe ściany, materac na posadzce?

I tak doczekujemy się Celu 5. - nadchodzi świt, otwierają metro, można jechać do domu. Nie łatwo jest zapanować nad sennością podczas 30min podróży pociągiem. Towarzystwo mieszane - śpiący ludzie w koszmarnym stanie wracający z imprez wraz z rzęśkimi pracownikami pędzącymi z rana do pracy.

Cała noc spędzona w drodze, nie wiadomo kiedy minęło te kilka godzin. Można powiedzieć, że noc jest za krótka na takie miasto jak Paryż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz