wtorek, 17 stycznia 2012

zamkowo

Chateau Champs-sur-Marne.
Obecnie w trakcie renowacji, ale otwarte ogrody, polecane do obejrzenia, jako jedne z ładniejszych, typowych francuskich ogrodów - taka wersja mini ogrodów wersalskich.
Dojazd był dość zabawny. Nie bawiła mnie długaśna podróż autobusem, jeszcze przystanek znaleźć itd.. ale na stronie piszą, że pociągiem na stację w miejscowości obok i potem PROSTO 20min spaceru. No to lajtowo. Na mapie nie było prostej drogi między stacją, a zamkiem.
Po wyjściu ze stacji: jak zwykle mając do wyboru dwa kierunki po wyjściu z podziemi wybieram ten przeciwny. Potem próbuję się namierzyć na mapach w telefonie. Jakoś te mapy nie zgadzają się z układem ulic wokół mnie. Po jakimś czasie namierzam moją drogę. Rzeczywiście, wiedząc dokąd iść zajmuje to 20 minut. Ale przy okazji pooglądałam miasteczka. Naprawdę przyjemnie się mieszka na przedmieściach Paryża. Typowo mieszkalna, nisko-blokowa zabudowa, ale nie nudna, plus sklepy, ogródki, place zabaw. Sympatycznie.

Zamek i ogrody:








Drzewo (if - cis?), o obwodzie chyba 70m czy jakoś tak, jak chciałam mu zrobić zdjęcie, to się nie zmieścił w kadrze. Tak się rozrosło.


Chateau Vincennes
Tutaj miły pan dokładnie mi wytłumaczył jak dojść do zamku ze stacji. Tym razem mamy tu rzeczywiście zamek, więc ciężko byłoby go nie zauważyć.



 















Fuj, byłam w celi Markiza de Sade

I największe na koniec. Chateau de Versailles.
Tutaj też nie najłatwiej było trafić ze stacji. Potem stałam sobie w kolejce do kasy, bo nie łaska było napisać, że tutaj nie dostaje się darmowego biletu, gdy wstęp jest za darmo, tylko się wchodzi na dowód.
Dowód, który wydał się być podejrzany pani mnie sprawdzającej i musiała się zapytać kogoś innego, czy Polska to w Unii jest i co to w ogóle jest za kraj. Za to pan mi to tłumaczący w kasie ucieszył się, gdy mu potwierdziłam, że mówię po francusku. Ale pani dająca mapki okolicy dała mi po polsku :(
Ogólnie w Wersalu nie ma wiele zwiedzania, kilka sal takich jak we wszystkich innych zamkach tego typu, złoto, obrazy, śmieszne meble, krótkie łóżka.
Dużo fajniej byłoby odwiedzać takie miejsca, organizując dzień / weekend z życia zamkowego, wypożyczając suknie i wczuwając się w atmosferę. To by było coś, tak spacerować po tych wielkich korytarzach w wielkiej sukni z epoki...










Sypialnia króla

I królowej











A wracając natknęłam się na wielkie  pole owieczek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz